RYSUNKI - OBLICZENIA
Podejście poziome Tu-154M w
dniu 10.04.2010r.
Poziomy tor lotu (linia zielona) został wyznaczony według:
- zarejestrowanych prędkości i kursu magnetycznego, z uwzględnieniem wysokości lotu oraz kierunku i siły wiatru,
- podawanych przez Nawigatora Tu-154 odległości od osi pasa,
- zarejestrowanych pozycji TAWS#34 - TAWS#38.
Uwagi: 1.
Początkowo Kapitan Tu-154 od punktu nawigacyjnego ASKIL planował podejść do lotniska kursem
kompasowym 51°, do radiolatarni zdefiniowanej jako ‘DRL1’. Ale po trzech
minutach lotu tym kursem
Kierownik Lotniska (KL) mu zadysponował kurs 40°. Jednak Kapitan, być może kierując się ku bardziej przeziernym chmurom, ostatecznie obrał kurs 34°.
2. Komenda KL „A polski 1-0-1, kurs 79°” była za wczesna, ponieważ
skróciłaby trawers (bok między trzecim a czwartym zakrętem) i czas na przygotowania do podejścia. Jednak Kapitan obrał kurs 70° i trawers poszerzył, nawet z naddatkiem.
3.
Kapitan zapewne celowo, bo racjonalnie zakończył czwarty zakręt przed osiągnięciem
osi pasa. Potem zachowując względem osi pasa kurs skośny zapewnił sobie jej
naturalne przecięcie, co pomogłoby mu trafić na oś DRL – BRL bez kłopotliwego
myszkowania „lewo-prawo”. Ale, jak potwierdziła komisja Millera, BRL działała
niestabilnie, co było prawdopodobną przyczyną nieodnalezienia wspólnego namiaru
obu radiolatarni. W efekcie samolot minął ich oś i przeszedł na lewą stronę
pasa.
Ten
przebieg zdarzeń wskazuje, że wbrew tezie komisji Millera Kapitan jednak traktował prowadzenie samolotu wg namiarów DRL – BRL jako podstawowe, a nie
jako pomocnicze. Ale niestabilność sygnału BRL mu uniemożliwiła kontynuację tego planu.
4. Zdefiniowany w FMS punkt ‘XUBS’ w
rzeczywistości leżał 51 metrów w prawo od osi pasa, a nie 116 metrów w
lewo, jak uznała komisja Millera. Tym samym, wbrew jej kolejnej tezie, nie
mógł być użyty do automatycznego naprowadzania na pas. Tym bardziej, że pas miał zaledwie 49 metrów szerokości, a rosyjska karta podejścia jego współrzędne podawała z zaokrągleniem do plus/minus 92.5 metra. O braku użycia autopilota świadczy również to, że samolot nigdy nie leciał kursem prowadzącym wprost na środek osi pasa (ku tzw. KTA) – patrz Zał. nr 3.
5. Wszystkie
pięć komunikatów Kierownika Strefy Lądowania (KSL) „... na kursie i ścieżce” były błędne, tak dla położenia samolotu w
poziomie, jak w pionie.
6.
Komunikat Kapitana „четыре…” („cztery…”) prawdopodobnie odnosił się do zajmowanej
wtedy wysokości 400 metrów. Podawanie wysokości przez załogi samolotów jest
zwyczajowo przyjęte podczas mijania DRL.
Tymczasem komisja Millera
bezzasadnie przyjęła, że Kapitan chciał „poprawić” komunikat KSL „sześć…” (kilometrów), choć wtedy
odległość od pasa nie tylko nie wynosiła cztery kilometry, ale nawet sześć i pół kilometra.
>Alur< – grudzień 2017r. (prędkości TAS uwzgl. w lipcu 2019r.)
Załącznik nr 5:
Porównanie wysokości QNH-QFE
Analiza prawidłowości TAWS#34 - TAWS#36
O godz. 8:25:30 Kierownik Lotniska (KL) polecił załodze Tu-154 zniżyć
się do 1500 metrów. Załoga już wtedy swoje wysokościomierze przestawiła ze
standardowego poziomu przelotowego (QNH - skala lewa) na poziom lotniska w
Smoleńsku (QFE - skala prawa), które znajdowało się 168 metrów wyżej:
Z porównania obu skal wynika, że meldowana przez załogę
wysokość 1500 metrów względem lotniska, względem poziomu standardowego wynosiła 1668 metrów. Tę wysokość, a dokładniej ok. 1700 metrów
potwierdza nawet raport MAK, na rys. nr 23. Tymczasem komisja Millera na str.
221 raportu błędnie uznała, że załoga zniżyła się aż do 1332 metrów, co byłoby wyjściem poza dozwolony obszar
i naruszeniem
przestrzeni
powietrznej, grożącym zderzeniem z innym samolotem.
Korzystając z tych samych zależności można wykazać, że wracając na
jednym z sześciu wysokościomierzy barycznych do ciśnienia odniesienia QNH -
760mmHg Kapitan nie „oszukał” systemu TAWS, a przeciwnie, przywrócił mu
prawidłową informację o wysokości samolotu. Wszak ‘zakres QFE’ w systemie TAWS nie
był włączony. Tym samym system wstrzymał generowanie ostrzeżeń nie dlatego że „przyjmował, że samolot był wyżej niż w rzeczywistości” (str. 214 raportu), ale dlatego, że były przedwczesne. Bo wtedy
samolot był jeszcze na wysokości 330 metrów nad lotniskiem.
Kolejne dwie serie ostrzeżeń TAWS#35 i TAWS#36 także nie były właściwe, pomimo,
że były odniesione do prawidłowej wysokości QNH. Ale system nie wiedział, że
samolot podchodzi do lotniska, więc niepotrzebnie reagował na zbliżanie się ziemi. Te serie
sygnałów wystąpiły na wysokościach kolejno 169 i 116 metrów nad lotniskiem.
Dopiero czwarta seria (TAWS#37) była prawidłowa, a ostrzegała m.
in. o zbyt dużej prędkości zniżania. Teraz co najmniej 2-gi pilot ogłosił
decyzję odejścia, a zrobił to jeszcze przed pierwszym, należącym do tej serii,
komunikatem ‘pull up’.
Zatem załoga nie „zignorowała”
żadnego prawidłowego komunikatu tej treści, a taki zarzut w raporcie komisji Millera pojawia
się wielokrotnie.
Wariant
końcowej fazy podejścia pionowego Tu-154M w dniu 10.04.2010r.
Uwagi: 1. Ciągła linia
czerwona przedstawia trajektorię pionową, narysowaną przez komisję
Millera. Zwraca uwagę jej nienaturalnie powyginany kształt. Wynikające z tego
kształtu przeciążenia pionowe aż 30-krotnie przewyższałyby te, jakie zostały zarejestrowane
rzeczywiście. Z tego powodu „trajektoria Millera” jest absolutnie nie do
przyjęcia.
2.
Kreskowa linia zielona przedstawia ten sam
odcinek trajektorii po przesunięciu zarejestrowanych wysokości nad terenem o
ok. 35 metrów w kierunku lotniska, z jednoczesnym skorygowaniem profilu terenu
wg pobranej z >wykop.pl< mapy warstwicowej (czarno-biała linia kreskowa).
W ten sposób nastąpiło usunięcie załamań i nadmiernych przeciążeń, przy zachowaniu pełnej zgodności z pomierzonymi wysokościami radiowymi.
3. Wg trajektorii przedstawionej zieloną linią kreskową,
po uwzględnieniu rozmiarów samolotu, tąpnięcie przyspieszenia pionowego do ok.
0.88g nastąpiłoby ok. 25m po minięciu feralnej brzozy przez skrzydło. Co i tak
jeszcze zostawia spory dystans samodzielnego lotu oderwanej części skrzydła (90
m), podczas gdy w wariancie komisji Millera fragment skrzydła, po oderwaniu się
na jeszcze niższej wysokości, musiałby pokonać aż 110 metrów.
4. Innym
wariantem trajektorii może być jej odwzorowanie wg przyspieszeń pionowych
(wychodząc np. od TAWS#37). Wtedy opada ona nieco wolniej od zielonej, a przy feralnej brzozie przebiega na
wys. ok. +14.4m, zamiast +1.1m wg komisji Millera. Ale ze względu na narastające
pochylenie samolotu, tę wysokość w stosunku do skrzydła należy zmniejszyć o ok.
4m, co i tak dałoby 9 metrów wyżej, niż podała komisja Millera. Jednak duży
wpływ na ostateczny wynik dwukrotnego całkowania przyspieszeń pionowych mają
stałe brzegowe, a więc możliwa niedokładność pomiaru wysokości barycznej
w punkcie TAWS#37, zmierzonej jako 61.5m, lub niedokładność pomiaru prędkości opadania, zmierzonej jako 7.65m/s. A że do tego jeszcze dochodzi wyraźna niezgodność z wysokościami radiowymi, to kryterium wg punktu 2, oparte wprost
na tych wysokościach, wydaje się trafniejsze.
>Alur< – grudzień 2017r.
Uwagi do zdarzeń (chronologicznie):
1. Stwierdzenie ze
str. 219 raportu Millera: „Brakuje jednak
informacji o zakończeniu czytania tej karty” (karty „Przed rozpoczęciem
zniżania”) jest bezpodstawne. Stenogram A.
Artymowicza o godz. 8:10:23.8 odnotowuje wypowiedź Kapitana A. Protasiuka „Dziękuję, karta”. Tym samym słabnie
podstawa do zarzutu komisji Millera o „nieprzygotowaniu i
nieprzemyśleniu danych, koniecznych do zakończenia tej karty”.
2. Zarzut komisji Millera ze str.
221 raportu, że zgłoszona
Kierownikowi Lotniska (KL) przez Kapitana Tu-154 „wysokość 1500 m tak naprawdę była inna, niż oczekiwał kontroler
(wynosiła 1332 m)” jest błędny.
Rzeczywista wysokość wynosiła wtedy ok. 1700 metrów (co potwierdza nawet raport MAK, rys. 23), a to nie
stanowiło naruszenia przestrzeni powietrznej.
3. Kierownik Lotniska (KL) za wcześnie polecił wykonać „drugi zakręt”. Mogło to skutkować niedoczasem na trawersie, gdyby Kapitan nie obrał kursu 70°, zamiast zadysponowanego mu 79°.
4. Dyspozycja Kierownika Lotniska (KL) o
godz. 8:35:21: „A, polski 101, i od 100
metrów być gotowym do odejścia na
drugi krąg” mogła być rozumiana jako zapowiedź wsparcia decyzyjnego ze
strony kontrolerów, czyli że załoga ma się
spodziewać komendy do odejścia.
Oczekiwanie na tę
komendę mogłoby być wyjaśnianiem braku energicznej reakcji pilotów (przejęcia
wolantów) po przekroczeniu wysokości 100 metrów. Mogli zakładać, że skoro KSL
podejście ocenia prawidłowo, to zejście do pułapu chmur (50 metrów), choć
wychodzące poza ich uprawnienia, jest technicznie bezpieczne. Ale jest to przesłanka niewystarczająca do postawienia
im formalnego zarzutu naruszenia procedur.
5. Kapitan
racjonalnie, zatem prawdopodobnie celowo, skończył „czwarty zakręt” ok. 0,5 mili od osi pasa. W ten sposób mógł
trafić na wspólną oś radiolatarni DRL – BRL w sposób naturalny, bez kłopotliwego myszkowania
„lewo-prawo”. Ale w tym przeszkodziło mu wadliwe działanie radiolatarni BRL.
6. Komisja Millera błędnie opisała tabelkę
na str. 49 raportu, jak też błędnie wyznaczyła współrzędne punktu kontrolnego
lotniska (KTA), które Kapitan w systemie FMS oznaczył jako ‘XUBS’. Te
współrzędne komisji Millera są rażąco sprzeczne
z innymi podanymi przez nią współrzędnymi, np. z podanymi w Tab. nr 1 na str. 66 raportu.
Mylące były także współrzędne
tego punktu, podane w rosyjskiej karcie podejścia. A te zaś kierowały samolot
51 metrów w prawo od pasa, a nie 116
metrów w lewo, jak twierdzi komisja Millera.
7. Na podejściu Kapitan najpewniej używał
pół-automatu: ABSU/pokrętło ‘lewo-prawo’. Użycie tego pokrętła zakłada również raport
MAK (np. na str. 180/210 - wersja polska).
Tylko w tym trybie Kapitan mógł szukać
kompromisu między rozbieżnościami wskazań radiolatarni BRL z kursem na
‘XUBS’ oraz z zapewnieniami Kierownika Strefy Lądowania (KSL) „… na kursie i ścieżce”. Tym samym upada
zarzut ze str. 48 raportu Millera, że „podejście
do lądowania załoga wykonywała przy wykorzystaniu systemu FMS, który za pośrednictwem ABSU sterował samolotem…”, ponieważ FMS utrzymywałby kurs wprost na zdefiniowany w nim środek pasa (na punkt KTA), tymczasem samolot tego kursu nie obrał ani na chwilę.
Ponadto notacja
współrzędnych w karcie podejścia była zbyt zgrubna (na kierunku S-N była zaokrąglona
do ±92.5m) do trafienia na oś pasa, szerokiego na 49 metrów.
8. Wszystkie pięć
komunikatów KSL „… na kursie i ścieżce”
było błędnych, zarówno dla położenia samolotu w pionie, jak w poziomie.
9. Wydana o godz.
8:39:44 przez Kierownika Lotniska (KL) dyspozycja: „Посадка дополнительно (Lądowanie warunkowe)” nie występuje w
rosyjskich przepisach lotniczych AIP, a jej sens nie wynika z dosłownego tłumaczenia
na j. polski. Jej stosowanie jest na terenie FR jedynie utarte praktyką, stąd
załoga Tu-154 mogła jej nie znać.
10. W momencie
mijania DRL komunikat Kapitana „четыре… (cztery…)”
najpewniej oznaczał wysokość 400 metrów, a nie, jak komisja Millera twierdzi na
str. 226 raportu, że odległość do lotniska, która wtedy wynosiła 6.7
kilometra.
11. Wracając na jednym z sześciu
wysokościomierzy barycznych do ciśnienia odniesienia QNH - 760mmHg Kapitan nie
„oszukał” systemu TAWS, a przeciwnie, przywrócił mu prawidłową informację o wysokości samolotu. Tym samym system
wstrzymał generowanie ostrzeżeń nie dlatego, że „przyjmował, że samolot był wyżej niż w rzeczywistości” (?!) (str. 214
raportu), ale dlatego, że były przedwczesne.
Kolejne dwie serie
ostrzeżeń TAWS#35 i TAWS#36 także nie były właściwe, tym razem z powodu braku
lotniska w bazie danych systemu TAWS. Zatem wbrew zarzutom komisji Millera
załoga nie zignorowała prawidłowych poleceń
‘pull up’.
12. Całkowicie błędny jest kształt pionowej
„trajektorii Millera”, jak też wynikający z tego kształtu zarzut ze str. 228
raportu o rzekomej „decyzji Kapitana o zwiększeniu
prędkości zniżania”.
Kształt „trajektorii Millera” rażąco
odbiega od rzeczywiście zarejestrowanych przeciążeń pionowych, których
wtedy praktycznie niemal nie było.
Ten całkowicie
nietrafiony zarzut członek komisji W. Jedynak w korespondencji ze mną próbował
usprawiedliwiać „jedynie próbą
wyjaśnienia powodów działania załogi”.
13. Nie ma dowodu, że Kapitan
zamierzał „odejść w automacie” używając przycisku ‘uchod’. Z zapisu kąta
pochylenia samolotu wynika, że aż do przejęcia wolantu Kapitan używał pokrętła
‘wyżej-niżej’, (a był to „pół-automat”). Najpewniej tym też pokrętłem chciał przejść
do wznoszenia, bez narażania pasażerów na gwałtowne przeciążenia, a
jednocześnie z możliwością przelotu i oceny sytuacji wzdłuż całego lotniska.
14. Zdefiniowane w
stenogramie A. Artymowicza odgłosy uderzeń omijają
pierwszą brzozę, z którą wg raportu Millera samolot miał mieć kolizję. Zaś
następna „kępa młodych brzózek” jest ujęta
w tabeli w raporcie, ale brak jej w jego Zał. nr 1. Tym niemniej odgłos wynikający z kontaktu prawego skrzydła z pierwszą brzozą mógł nie dotrzeć do kabiny, a następne niepasujące odgłosy mogły pochodzić od zderzeń z ptakami.
15. Podane w raporcie KBWLLP współrzędne
„feralnej brzozy” sięgają lewego skrzydła samolotu, a podane w raporcie MAK z nim się mijają. Z kolei wg wariantu urealniającego kształt
trajektorii pionowej, opartego na przesunięciu zapisów rejestratora MSRP o 35
metrów w kierunku lotniska, fragment lewego skrzydła oderwał się 20-25 metrów za
brzozą. To zarówno skraca odległość do miejsca jego upadku do 90 metrów, jak też zwiększa wysokość, z której ten dystans zaczęło pokonywać.
16. Trzy ostatnie punkty TAWS#36, TAWS#37 i TAWS#38 tworzą idealną linię prostą (vide Zał. nr 3). To stwarza dwa zasadnicze pytania:
Jak zostało skompensowane odchylenie toru lotu, które musiałoby towarzyszyć obrotowi samolotu w lewo, jaki wg MAK i KBWLLP rozpoczął się ponad 100 metrów przed TAWS#38?
Jakie siły po TAWS#38 spowodowały tak znaczne przemieszczenie samolotu (lub jego fragmentów) w lewo do wrakowiska?
Udzielenie odpowiedzi na te pytania przekracza możliwości tego opracowania.
Jak zostało skompensowane odchylenie toru lotu, które musiałoby towarzyszyć obrotowi samolotu w lewo, jaki wg MAK i KBWLLP rozpoczął się ponad 100 metrów przed TAWS#38?
Jakie siły po TAWS#38 spowodowały tak znaczne przemieszczenie samolotu (lub jego fragmentów) w lewo do wrakowiska?
Udzielenie odpowiedzi na te pytania przekracza możliwości tego opracowania.
>Alur<
– luty 2018r. (uwagę nr 3 skorygowano w lipcu 2019r.)
Wnioski ogólne:
1. Sfałszowanie
zapisów rejestratorów bez naruszenia ich obecnej spójności, poza przedziałem co
najwyżej końcowej 1 – 1.5 sekundy, byłoby równie trudne, jak złamanie kodu
Enigmy. Jest więc bardzo mało prawdopodobne.
2. Z zapisów wynika, że w płaszczyźnie
poziomej tor lewego skrzydła przebiegał blisko „feralnej brzozy”. Przy tym wg
współrzędnych brzozy z raportu Millera skrzydło brzozę zahaczyło, a wg
współrzędnych z raportu MAK – jednak ją minęło.
W płaszczyźnie pionowej tor lotu trudno wyznaczyć wystarczająco pewnie, by przesądzić o jego kolizyjności z każdą ze wskazywanych przeszkód terenowych.
W płaszczyźnie pionowej tor lotu trudno wyznaczyć wystarczająco pewnie, by przesądzić o jego kolizyjności z każdą ze wskazywanych przeszkód terenowych.
3. Pionowy tor lotu
wg raportu Millera jest fizycznie niemożliwy. Po jego urealnieniu wg dość
prawdopodobnej wersji – część lewego skrzydła odpadła ok. 25 metrów po minięciu
brzozy. Jednak brzoza mogła się przyczynić do naruszenia skrzydła, a po tym zdarzeniu była możliwa eksplozja znajdującego się w nim paliwa.
4. Do możliwych przyczyn ociężałości
samolotu mogły należeć:
- redukujące
hałas wychylenie klap zaskrzydłowych na 36°, zamiast na 45°,
- niewielkie przesunięcie
środka ciężkości ku przodowi przez przebudowę „trzeciej salonki”,
- załadowanie ponad tonowej
tzw. „apteczki technicznej”, co równało się kilkunastu dodatkowym pasażerom.
5. Odpowiedzialny
za podejście kontroler lotniska (Kierownik Strefy Lądowania – KSL) istotnie i bezpośrednio
przyczynił się do naprowadzenia samolotu na brzozę.
6. Na „wieży” w
Smoleńsku przebywał i w sprowadzaniu aktywnie uczestniczył nieuprawniony do tego
Z-ca Dowódcy Bazy Lotniczej – ZDBL.
7. Wiele z postawionych załodze zarzutów złamania procedur jest bezpodstawnych. Można jedynie domniemywać świadome zejście do 50-ciu
metrów, zamiast do 100-tu, ale brak na to formalnego dowodu.
Wbrew zarzutom
komisji MAK i Millera – działania załogi były profesjonalne i wynikały z
okoliczności.
8. Dyrektor Protokółu Dyplomatycznego rozmawiał
z załogą w czasie i pozycji samolotu, kiedy tego nie zabraniała nawet powołana
przez komisję Millera „praktyczna zasada”, a tym bardziej nie zabraniały tego formalne przepisy.
Brak dowodów na
przebywanie w kokpicie innych osób spoza załogi. Strzępki obcych fraz nie mają
żadnych interakcji ani kontekstu dialogowego z załogą. Za to wyraźnie wskazują
na dyskusję toczoną poza kokpitem, dotyczącą wyboru lotniska zastępczego.
9. Raport MAK,
jakkolwiek technicznie poprawny, zawiera istotne przypadki fałszowania faktów
przypisywanych załodze i pasażerom samolotu, oraz tuszowania faktów związanych
z personelem lotniska w Smoleńsku.
10. Komisja Millera
w swym raporcie popełniła kilka kompromitujących ją błędów, błędów wbrew
podstawowej matematyce, fizyce i topografii.
>Alur< – luty 2018r.
Poziomy tor lotu Tu-154M wg "Raportu technicznego" Podkomisji MON
z dnia 11.04.2018r. (Dodatek)
Uwagi: Poziomy tor lotu Tu-154M wg Podkomisji MON (ciemnoczerwony) różni się
od toru zielonego, wyliczonego z opublikowanych w raportach MAK i
Millera zapisów rejestratorów oraz komunikatów o odległości (w tym również nieoznaczonych na rysunku) Kierownika Lotniska (KL) i Nawigatora Tu-154:
1. Kąt skrętu na „drugim zakręcie” wg Podkomisji wynosi ok. 33°,
zamiast 36°. Sam zakręt jest przesunięty ok. 15km ku wschodowi (na rysunku – w
prawo).
2. Trzecia prosta ma kurs 169°, zamiast rzeczywiście
zarejestrowanego 164°.
3.
„Trzeci”, a zwłaszcza
„czwarty zakręt” jest cofnięty o ok. 1.9km na zachód, co stwarza pozory, jakoby
ostatni etap podejścia został o ten dystans skrócony i wynosił niecałe 13km,
zamiast 14.7km.
Taki skrót jest niemożliwy
jeśli uwzględnić, że od przypadającego w tym miejscu komunikatu Nawigatora „Pół mili nam zostało?” do komunikatu KSL
„A, sto pierwszy, odległość 9, wejście na
ścieżkę” (ok. 10.4km od progu pasa) upłynęło 48.5 sekundy. Wtedy
rzeczywista prędkość lotu ledwie zbliżałaby się do 200km/h. Dodatkowo przy wietrze z tyłu prędkość
przyrządowa byłaby jeszcze niższa, o wiele za mała, niż wymagane 280km/h. W
tych warunkach samolot musiałby spaść.
Identycznie można wykazać,
że odcinek między „drugim” a „trzecim zakrętem”, wobec zarejestrowanej na nim
prędkości, jest nierealnie krótki.
4. „Czwarty zakręt” ma większy promień skrętu niż
„trzeci”, podczas gdy z porównania czasów wykonania obu zakrętów oraz z ich kątów wynika nawet
nieco mniejszy.
5. Niezaznaczone na powyższym rysunku, a ujęte w tekście raportu
Podkomisji miejsca zdarzeń końcowych znacznie odbiegają od ich położenia, wyznaczonego z
zapisów rejestratorów.
>Alur< – kwiecień 2018r. (tor zielony skorygowany w lipcu 2019r.)
Komentarze
Prześlij komentarz